Ta strona korzysta z plików cookies w celach statystycznych. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie plików cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Kliknij >>tutaj<< aby dowiedziec się więcej o plikach cookies.
 
E-mail
Miscellanea - Publikacje

Cud św. Jozafata


Wiele razy w przeszłości na terenie Rzeczpospolitej podejmowano próby zjednoczenia Kościoła prawosławnego z katolickim, ale różne uwarunkowania historyczne spowodowały, że zabiegi te nie przyniosły oczekiwanych owoców. Najbardziej trwała okazała się unia - zjednoczenie z 1596 r. Jest to data przełomowa w dziejach unii na ziemiach polskich, ponieważ wtedy w Brześciu nad Bugiem metropolita prawosławny Rahoza z kilkoma biskupami ogłosił akt połączenia się z Rzymem. W taki sposób większość wyznawców prawosławia przyjęła wiarę katolicką, pozostając przy obrządku wschodnim. Tych katolików nazywano unitami, a wiele lat później grekokatolikami. Fakt odejścia od prawosławia kilkaset tysięcy wyznawców nie mógł znaleźć uznania ani w Rosji, która uzurpowała sobie opiekę nad nimi w krajach słowiańskich, ani też w Konstantynopolu, gdzie znajdowała się stolica prawosławnego patriarchy. Przy poparciu Moskwy w 1620 r. na ziemie polskie przybył potajemnie prawosławny patriarcha jerozolimski Teofanes, który zamianował na nowo metropolitę i biskupów prawosławnych w tych miejscach, gdzie dotychczasowi biskupi przystąpili do unii. Nowo mianowani hierarchowie mieli za cel użyć wszelkich środków, aby unitów zmusić do powrotu do prawosławia. Kościół unicki od początku swej działalności musiał przejść golgotę. Prawosławni rozpoczęli przeciw niemu gwałtowny szturm, a popierani przez Kozaków i Moskwę czynili wszystko, co było w ich mocy, aby zniszczyć unię.

W takiej sytuacji żył i działał św. Jozafat Kuncewicz, biskup połocki i męczennik. Urodził się we Włodzimierzu Wołyńskim ok. 1580 r. Pochodził z pobożnej prawosławnej rodziny mieszczańskiej. Na chrzcie św. otrzymał imię Jan, natomiast Jozafat jest jego drugim imieniem nadanym przez Zakon Bazylianów po złożeniu ślubów zakonnych. Podczas nauki w Wilnie poznał Kościół unicki i jego wybitnych przedstawicieli. Kontakty ze światłymi i bożymi ludźmi doprowadziły go do przyjęcia unii, a w roku 1604 do wstąpienia w szeregi Ojców Bazylianów. Tam pogłębiał swoją duchowość i wiedzę teologiczną oraz przyjął święcenia kapłańskie. Następnie pełnił różne ważne funkcje w Zakonie Bazylianów, zostając przełożonym klasztoru i kościoła w Wilnie. Tu dał się poznać jako dobry organizator i człowiek wielkiego serca, wykazujący szczególną troskę o ubogich. W roku 1617 został mianowany arcybiskupem Połocka, mając wówczas 37 lat. Nowy pasterz zadbał o duchowy i materialny rozwój powierzonej mu owczarni, przeprowadził wiele reform, które skutecznie uporządkowały sprawy kościelne, a przez gorliwe zabiegi, nadludzką odwagę i niezwykłą zręczność pozyskał wszystkie serca. Zbliżała się jednak burza, taka gorliwa praca nie mogła podobać się wszystkim i nagromadziła wokół osoby Księdza Arcybiskupa wiele chmur. Prawosławny patriarcha mianował na Białorusi biskupem Meleckiego Smotryckiego. Był to człowiek zdolny, ale jednocześnie pozbawiony skrupułów, zorganizował przeciwko Jozafatowi potężną kampanię. Głosił, że tylko on, Smotrycki, jest prawdziwym pasterzem, a Jozafat to zdrajca Cerkwi i intruz. Wykorzystał też haniebnie atut narodowy, judząc przeciwko Polsce, a podtrzymując nastroje nacjonalistyczne. Uknuto na życie św. Jozafata formalny spisek. Rankiem 12 listopada 1623 r., gdy Ksiądz Arcybiskup odprawiał Mszę św., podburzony i pijany tłum otoczył pałac biskupi i z okrzykiem: "bij, zabij papistę łacinnika!" rzucił się na Jozafata. Ktoś z tłumu dobił go strzałami, a jego sprofanowane i zmaltretowane ciało wrzucono do Dźwiny. Smotrycki główny inspirator tego spisku zbiegł do patriarchy Konstantynopola, a potem do Ziemi Świętej. Tam zobaczył skłócone ze sobą Kościoły prawosławne i zrozumiał, że zwolennicy unii mieli rację, szukając jedności. Gnany wyrzutami sumienia powrócił do Polski i na ręce metropolity Rutskiego złożył wyznanie wiary katolickiej. To właśnie był jakby pierwszy cud św. Męczennika - śmiertelny wróg nawrócił się na wiarę katolicką i za kilka lat modlił się do tego, którego skazał na śmierć. Bowiem Jozafat został beatyfikowany w 1642 r., kanonizowany zaś w 1867 r. Męczeńską drogę przeszły także jego relikwie. Jozafat znienawidzony przez prawosławnych Kozaków i Rosję był także dla nich groźny po śmierci, dlatego trzeba było jego ciało przenosić z miejsca na miejsce, aby je uchronić przed profanacją. Na stałe znalazło spoczynek w Bazylice św. Piotra w Rzymie. 12 listopada, dzień jego śmierci, w kalendarzu liturgicznym jest zapisany jako dzień ku czci św. Jozafata, a w wielu świątyniach pod jego wezwaniem jest to dzień odpustu.

Włodzimierz Wołyński, miejsce narodzin Jozafata, dziś także czci swojego Świętego. W pięknej barokowej świątyni pw. św. Anny znajduje się boczny ołtarz z jego obrazem. Postać Świętego ukazana jest na tle starej prawosławnej katedry, pamiętającej jeszcze czasy jego dzieciństwa. Proboszczem włodzimierskiej parafii od 10 lat jest o. Leszek Koszlaga z Zakonu Karmelitów, który obecnym mieszkańcom miasta przypomniał postać św. Męczennika, syna tej ziemi. Każdego roku zaprasza na uroczystość odpustową ku czci Patrona miasta i Wołynia swego biskupa, kapłanów katolickich obydwu obrządków z Ukrainy i Polski, kapłanów prawosławnych oraz wiernych. Już kolejny raz z dziekanem ks. Andrzejem Puzonem miałem zaszczyt uczestniczyć w tej niezwykłej uroczystości. W tym roku Mszy św. odpustowej przewodniczył ks. bp Stanisław Padewski ze Lwowa, który w języku ukraińskim głosił kazanie, przypominając zebranym postać ich św. Patrona. Razem z Księdzem Biskupem Mszę św. celebrowali kapłani obrządku łacińskiego i grecko-katolickiego z Księdzem Kanclerzem, najbliższym współpracownikiem kard. Huzara. Obecność kapłanów katolickich, szczególnie obrządku wschodniego, nie jest czymś nadzwyczajnym, ponieważ jest to Święty bliski każdemu katolikowi, a najbardziej zaś Ojcom Bazylianom. Natomiast obecność kapłanów prawosławnych na tym właśnie odpuście może dziwić. Przecież przez całe wieki prawosławie zwalczało osobę i kult św. Jozafata, uważając go nie za świętego, lecz za zdrajcę. 12 listopada br. 14 kapłanów prawosławnych uczestniczyło we Włodzimierzu w katolickim odpuście ku czci św. Jozafata. Co więcej, prawosławny kapłan, o. Stefan, śpiewał Ewangelię, a chóry z prawosławnej i grecko-katolickiej cerkwi razem śpiewały pieśni mszalne, a potem wszyscy całowali relikwie św. Jozafata. Był to na pewno cud Świętego, który ciągle trwa, bo inaczej nie da się wytłumaczyć tego, co działo się tuż za granicą Polski.

Autor: Ks. Henryk Krukowski - Proboszcz Rzymskokatolickiej Parafii pw. św. Jacka w Horodle

Ostatnia aktualizacja ( Wednesday, 21 September 2011 )
Następny >

stat4u