bp Piotr Franciszek Buczys
Urodził się w pobliżu Mariampola, w miejscowości Silgaliai 20 VIII 1872 r. Wzrastał więc, podobnie jak bł. Jerzy, w cieniu mariańskiego klasztoru. Podobnie też, jak jego późniejszy kolega i przyjaciel, uczęszczał do tego samego mariampolskiego gimnazjum. Widywał już wtedy Jerzego, ale nie znał go osobiście. W 1890 r. wstąpił do seminarium duchownego w Sejnach. Z Matulewiczem poznali się dopiero w Petersburgu, w rzymskokatolickiej Akademii Duchownej. Razem byli na najliczniejszym w historii tej uczelni kursie, liczącym 26 osób. Najwybitniejszym z uczniów na roku był Matulewicz. Spędzili razem 4 lata. Młody Buczys zapamiętał z tego okresu fakt, jak żandarmeria postanowiła przeprowadzić rewizję u Matulewicza, gdy ktoś anonimowy doniósł, że ten zapisał się do "wywrotowej organizacji państwowej". Rewizja, dzięki obrotnemu inspektorowi Akademii, ks. Ignacemu Kłopotowskiemu (nawiasem mówiąc - dziś błogosławionemu), zakończyła się fiaskiem, mimo iż w rękopisach Matulewicza najdował się artykuł do zagranicznego czasopisma, oczywiście niezbyt dla rosyjskiego rządu pochlebny. Przy końcu czwartego roku studiów następował moment święceń. Matulewicz został jednak potraktowany wyjątkowo. Jako jeden z trzech otrzymał święcenia nieco wcześniej. Pozostali, a więc i Buczys, otrzymali je 25 III 1899 r. Młody kapłan Franciszek Buczys, będąc człowiekiem bardzo zdolnym, zwrócił tym na siebie uwagę przełożonych. Po kolejnym okresie studiów we Fryburgu szwajcarskim został mianowany profesorem Akademii Duchownej w Petersburgu, czyli w swej dawnej uczelni (1902). Do 1915 r. wykładał tam apologetykę. W 1907 r. na nowo utworzoną katedrę socjologii we wspomnianej uczelni został powołany ks. Matulewicz. Ich ścieżki zetknęły się zatem ponownie. Obaj zostali zresztą zapamiętani w środowisku akademickim jako najwybitniejsi profesorowie tego okresu. Od momentu wspólnej pracy w Petersburgu kontakty Buczysa i Matulewicza mocno się zacieśniły. To nawiązanie szczególnych relacji miało się potem okazać przygotowaniem ich obu do wspólnego dzieła, które zleciła im Opatrzność. Rok 1892. Na generała zakonu marianów został wybrany o. Wincenty Sękowski. Na skutek restrykcyjnych postanowień carskich zakon powoli wymierał, gdyż liczba zakonników w wyniku zgonów i przechodzenia księży do diecezji, przy równoczesnej niemożliwości przyjmowania kandydatów, systematycznie malała. Rok 1908. Przy życiu został jedynie sam o. Sękowski. Zakonowi w każdej chwili groziła całkowita zagłada. Pojawił się jednak, prowadzony pragnieniem życia zakonnego, ks. Jerzy Matulewicz. Takim samym pragnieniem zapałał również ks. Buczys. Wśród próśb, jakie ks. Matulewicz wniósł przy okazji prób ratowania ginącego zakonu do Stolicy Apostolskiej, pojawiła się więc i taka: żeby on sam mógł bez odbywania nowicjatu złożyć profesję zakonną, a ks. Buczys miał możliwość pod jego kierunkiem odbyć swój zakonny nowicjat, czyli przygotowanie do złożenia ślubów. Akt złożenia przez ks. Matulewicza pierwszej profesjii i przyjęcia ks. Buczysa do nowicjatu w Zgromadzeniu Księży Marianów dokonał się 29 VIII 1909 r. w kaplicy bp. Kazimierza Ruszkiewicza, na plebanii przy kościele Świętego Krzyża w Warszawie. Po odbyciu rocznego nowicjatu ks. Franciszek złożył 15 IX 1910 r. pierwsze śluby roczne, stając się formalnie marianinem. W takiej sytuacji obaj profesorowie postanowili zwolnić się ze wszystkich prac poza Akademią, na której i tak byli obarczeni licznymi obowiązkami. Nie udało się jednak ks. Buczysowi zwolnić z obowiązków wykładowcy w seminarium metropolitalnym. Głównym motorem prac nad odrodzeniem marianów był późniejszy błogosławiony i biskup wileński - ks. Matulewicz, lecz i Buczys dokładał wszelkich starań, by pomóc w organizacji odnawianej potajemnie wspólnoty. Z nim to ks. Matulewicz konsultował treść nowych Konstytucji zakonnych; razem zwracali się do wpływowych ludzi z prośbą o poparcie dzieła ratowania zakonu. Ks. Buczys wciąż ponadto pełnił zadania profesora akademii, a także ojca duchownego studentów, co wiązało się z wieloma zajęciami, ale też pozwalało ukryć jego nowe zakonne oblicze. Razem z o. Matulewiczem czynił też starania o powiększenie wspólnoty. Pierwszym kandydatem do zgromadzenia był Konstanty Songaiła, student Uniwersytetu Petersburskiego, który oficjalnie występował jako kamerdyner ks. Buczysa. 9 I 1910 r. o. generał Sękowski przyjął do zgromadzenia trzech księży z diecezji sejneńskiej: Piusa Andziulisa, nauczyciela religii w Seminarium Pedagogicznym w Wejwerach, dr. Antanasa Civinskasa i dr. Jonasa Totoraitisa, historyka. Ponadto do zgromadzenia kandydowało sześciu aspirantów. Niemal wszyscy byli kolegami ze studiów lub uczniami obu profesorów. W roku 1911 umarł o. Sękowski. Prawie nikt wówczas nie wiedział, że w jego pogrzebie uczestniczyli nowo odrodzeni marianie. Żegnano więc o. Sękowskiego w przekonaniu, że wraz z nim umarł i zakon. Nowym generałem wybrany został o. Matulewicz. Wkrótce jednak w obawie przed wykryciem nowicjatu i przykrymi konsekwencjami dla akademii i zgromadzenia Matulewicz opuścił Petersburg i imperium rosyjskie, przeniósłszy się do Fryburga w Szwajcarii, by tam organizować dom zakonny. Ks. Buczys wraz ks. Totoraitisem pozostali przy dotychczasowych zajęciach, przebywając poza społecznością zakonną. Buczys przez pewien czas pełnił nawet rolę prorektora seminarium. Tymczasem zgromadzenie sukcesywnie się powiększało. W 1915 r. ks. Buczys zrezygnował z pracy na uczelni i rok później udał się do Stanów Zjednoczonych Ameryki, by tam wesprzeć organizujących się współbraci Litwinów. W Chicago, gdzie przebywał, został pierwszym redaktorem gazety "Draugas" - najbardziej poczytnego i o największym nakładzie dziennika adresowanego do emigracji litewskiej w USA. Wniósł też znaczny wkład w inne prace wydawnicze marianów. Po pięciu latach pobytu w Ameryce ks. Buczys powrócił na Litwę w celu organizacji wydziału teologicznego na Uniwersytecie Kowieńskim, którego następnie został dziekanem. Był profesorem tej uczelni do roku 1928, w latach 1924-1928 stając na jej czele jako rektor. Prócz niego obowiązki wykładowców na uniwersytecie pełnili także inni marianie: Vaitkevicius, Cesaitis i Totoraitis. Jednocześnie ks. Buczys pełnił obowiązki przełożonego domu zakonnego w Kownie. Nadszedł pamiętny dla marianów rok 1927. Był to rok nagłej, niespodziewanej śmierci o. Jerzego Matulewicza - duszy odnowionego zgromadzenia. Ks. Buczys mocno przeżył tę śmierć przyjaciela i głowy wspólnoty zakonnej. Wkrótce zwołano wyborczą kapitułę generalną. Urząd przełożonego generalnego powierzono na niej ks. Buczysowi. Otwarta została kolejna, ważna karta w jego życiu. Tym bardziej, że nie tylko zgromadzenie zaufało mu przez ten wybór, wkrótce bowiem Stolica Apostolska powołała go na funkcję konsultora Kongregacji Kościołów Wschodnich oraz Papieskiej Komisji dla Rosji (znano marianów z ich otwartości na wschodnią gałąź chrześcijaństwa). Niemal równocześnie białoruscy marianie wyruszyli do pracy misyjnej wśród Rosjan wschodniego obrządku w Harbinie, w Mandżurii. W trzy lata później ks. Buczys na życzenie Piusa XI przeszedł na obrządek bizantyńsko-słowiański i został powołany do godności biskupa oraz wizytatora dla Rosjan wschodniego obrządku na emigracji. Zgodnie ze wschodnią tradycją monastyczną zmiany imienia, obrał sobie wówczas imię Piotr, nawiązując tym samym do roli biskupa Rzymu, jako zwornika jedności chrześcijańskiej. O. Buczys, sprawując funkcję generała, swoim oddaniem sprawom zgromadzenia zjednał sobie wielu współbraci, tak że po minionej sześcioletniej kadencji próbowano go wybrać jeszcze raz na ten urząd. Stolica Apostolska nie zatwierdziła jednak tego wyboru w obawie, że przy licznych obowiązkach nie podoła on biskupiej posłudze. Już jednak w 1939 r. wzrok ojców zebranych na kapitule ponownie spoczął na o. Buczysie. Urząd generała pełnił przez kolejne 12 lat; należy dodać - 12 bardzo trudnych lat. Wybuch wojny i związane z nią zmiany społeczno-polityczne dotyczyły bezpośrednio znacznej części zgromadzenia, dezorganizując jego życie. Zwłaszcza komunikacja między siedzibą generała w Rzymie, a prowincjami na Litwie, w Polsce i na Łotwie była wręcz niekiedy niemożliwa. Lata powojenne nie okazały się wcale łatwiejsze, wziąwszy pod uwagę nie tylko straty osobowe i materialne, ale przede wszystkim prześladowania marianów w środkowo-wschodniej Europie. O. generał Buczys w czasie wojny gościł i utrzymywał w domu generalnym w Rzymie uciekinierów z Polski i krajów wschodniej Europy. Po wojnie swoją pomocą wspierał polonijne ośrodki wychowawcze prowadzone przez marianów w nowo powstałej prowincji w Wielkiej Brytanii. Z podziwu godną troskliwością poszukiwał dla nich środków finansowych. Tym samym dawał wyraz mariańskiej idei ponadnarodowości, tak bliskiej Ojcu Odnowicielowi. W jednym z listów napisał nawet: "podejrzaną może się wydawać ta sprawa polska, za którą tak gorliwie oręduje Litwin". Do całości obrazu należy również dodać, że przez całe swe życie dużo publikował, zarówno po litewsku, jak też i po polsku, wydając m.in. swoją rozprawę doktorską o św. Stanisławie, biskupie i męczenniku (Kraków 1902). Jeszcze w czasie swoich studiów tłumaczył na język litewski literaturę religijną. Jako profesor petersburskiej akademii współpracował z czasopismami "Ateneum", "Przegląd Katolicki", "Wiadomości Kościelne" i "Słowo Polskie". W latach 1950-1951 był cenzorem kościelnym i opiekunem białoruskiego czasopima katolickiego "Źnicz", wydawanego w Rzymie przez ks. Piotra Tatarynowicza. Znał język białoruski i interesował się białoruskim ruchem kulturalno-oświatowym. Nadszedł w końcu ten dzień, do którego dojrzewał przez 78 lat - dzień narodzin dla nieba. Było to 25 X 1951 r. Tego dnia odszedł sługa wierny, dla którego mariańska wspólnota była umiłowaną cząstką Kościoła. Następca na urzędzie bł. Jerzego Matulewicza kierował odnowionym zgromadzeniem próbując w twórczy sposób łączyć tradycje "białych" marianów z nowym prawodawstwem swej rodziny zakonnej i z realiami współczesnego sobie Kościoła. W pamięci współbraci pozostał jako gorliwy pasterz. Autor: ks. Krzysztof Trojan MIC, źródło: www.marianie.pl |
|
Ostatnia aktualizacja ( Friday, 21 May 2010 ) |
< Poprzedni | Następny > |
---|